-
Jesteś moją dłużniczką – powiedziała szeptem Joanna.
-
To się chyba rozumie samo przez się. Uratowałaś mój tyłek. Do śmierci ci się za
te wszystkie razy nie wywdzięczę – odpowiedziałam. – Tam jest moje auto.
Zmywajmy się stąd jak najprędzej – powiedziałam, przyspieszając krok.
-
Uuuufff – odsapnęłam. – Ulżyło mi.
-
Gdzie jedziemy? – zapytała Joanna.
-
Do mnie nie, do ciebie tym bardziej nie, gdyby jednak ktoś za nami jechał.
Centrum handlowe. Wiesz, to duże w połowie drogi do mojego domu. Tam się wtopimy
w tłum.
-
Tjaaa. Zwłaszcza ty w tym kombinezonie.
-
Bardzo śmieszne. Oj no przecież zaraz się przebiorę, jak jeszcze kawałek
odjedziemy. A w ogóle to skąd wiedziałaś, że Wiesiek bywał tu na Ogrodowej?
-
Przecież ja tędy jeżdżę do pracy. Widziałam go tu kilka razy, to sobie
skojarzyłam.
-
Faktycznie, bo już się bałam, że też masz coś z nim wspólnego.
-
Uchowaj mnie Panie od takiego nieszczęścia! Zwariowałaś?!
-
No wiesz, jak się okazuje, Igor jednak ma...
-
Igor? Z Wieśkiem? Przecież się nie znosili!
-
Niby tak. Albo tak miało to wyglądać. Okazuje się, że siedzą w tym samym cyrku,
w centrum afery i nie zdziwiłabym się, gdyby Igor chciał wykończyć Wieśka. Igor
to niebezpieczny typ i myślę, że od samego początku chodziło mu o to, aby
zbliżyć się do Wieśka. Musiał mnie oszukiwać. Nie kochał mnie.
-
Przykro mi. Już jesteśmy. Najlepiej będzie się rozdzielić. Wrócę taksówką do
domu, a Ty zrób jakieś duże zakupy i staraj się, żeby ludzie cię widzieli,
zapamiętali, bo jeszcze ta świnia wpadnie na pomysł, że w coś spróbuje ciebie
wrobić. Nie wierzę mu. Jeśli zwodził cię tyle czasu Madziu, to pewnie nie
cofnie się przed niczym. Boję się o ciebie.
-
Spokojnie. Nic mi nie będzie. Michał mnie pilnuje, pewnie wysłał za mną jakiś
ogon, znając go. Ty też się pilnuj. Igor przecież cię zna. Jeszcze nie zaczął
nikogo innego męczyć, ale jak zniknę, to może się odezwać.
-
Co ty znowu wymyśliłaś? Jakie zniknąć? Gdzie? O mnie się nie martw. Niech tylko
spróbuje, to się z bliska spotka z pięścią albo ze stopą Karola.
-
Jakby co, oboje wiecie tylko tyle, że Wieśka szlag trafił, że ja zeznawałam.
Powiedz mu to, co wszyscy wokół wiedzą i jakie plotki sobie przekazują. Od
samego początku wiedziałam za dużo. Policja już sporo wie, ale jeszcze nie
wszystko. Dopóki się nie dowiem, co Igor w tym wszystkim robi i czemu Wiesiek
postanowił obarczyć mnie tajemnicami, licząc, że się domyślę, nie mogę im
wszystkiego powiedzieć. Dopóki milczę o wielu sprawach, to jestem względnie
bezpieczna i wszyscy inni też. Jak zacznę za dużo śpiewać, Igor naśle na mnie
swoich bandziorów albo sam się pokusi o wysłanie mnie na tamten świat.
-
Wiesiek od zawsze miał przecież do ciebie słabość. Myślę, że on wciąż cię
kochał.
-
No ale podobno miał romans z taką jedną Włoszką. Ona do niego płomienne listy
pisała i to tradycyjną metodą. Wyobrażasz sobie?
-
Do Wieśka?
-
Właśnie. Wydaje mi się, że była w nim zakochana do granic. A on lubił kobiety, był babiarzem... Romans mógł mieć,
ale czy to była miłość z jego strony? Wątpię, aby ktokolwiek się tego
dowiedział.
-
Za to wszyscy wokół wiedzą, że miał do ciebie słabość i że każda jego kobieta,
była o ciebie zazdrosna.
-
Niestety. Tylko że mnie to jego uczucie uwierało, a jak widać, to zza grobu
nawet mi spokoju nie daje.
-
Może wiedział, że mu coś grozi? A komu miał zostawić jakiekolwiek informacje? Jeśli
coś wiedział, to tylko tobie mógł to przekazać i każdy kto go trochę znał,
wiedział o jego słabości do ciebie, z łatwością domyśliłby się, że jeżeli
ktokolwiek coś wie, to jesteś to ty.
-
Pięknie. To tylko ja na to nie wpadłam.
-
Co ty się tym martwisz? Madziu, będę lecieć.
-
Pozdrów Karola i dzieciaki. Jak będziesz w domu, napisz, że dotarłaś bez
przeszkód, bo nie wierzę Igorowi i tym jego bandziorom. Dzięki Aśka.
-
Czego ja bym dla ciebie nie zrobiła wariatko. Jesteś dla mnie jak siostra.
Pilnuj się i melduj mi się codziennie, a najlepiej rano i wieczorem, że
wszystko u ciebie w porządku. No i pozdrów Tomasza.
-
Tomasza?!
-
Jasne.
-
Skąd ty...? Jak...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz