-
Michał, jak on mógł mieć na myśli Wieśka, skoro przecież powszechnie
wiadomo było, że Wiesiek to babiarz i z żadną kobietą się na stałe nie
zwiąże, a co tu dopiero mówić o ożenku. Zresztą nie powinieneś mi się
dziwić, że w ogóle z tym facetem nie chciałam gadać, jak on mi na siłę
wciskał coś o mężu - gadałam jak katarynka. - Sam dobrze wiesz, że ja mam wręcz alergię na
instytucję małżeństwa. Poza tym przeszkadzał mi w zapoznaniu się z
jednym świstkiem, więc tym bardziej mało mnie obchodziły głupoty, które
wygadywał mi do słuchawki. No skąd ja miałam wiedzieć, że to jest ważne?
- wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu.
-
Lena, proszę Cię, następnym razem wysłuchaj do końca tego, co osoba po
drugiej stronie ma Ci do powiedzenia - powiedział Michał.
- Oj dobrze, już dobrze. Twoja kawa - podałam Michałowi filiżankę i usiadłam obok niego.
-
Wiesiek nie żyje, ale to już wiesz. Znaleźliśmy u niego mail,
adresowany do Ciebie, a to także wiesz, bo przecież czytałaś. Zła
wiadomość jest taka, że nie tylko my wiemy, że jesteś jakoś w to
zamieszana, ale ci, którzy wykończyli Wieśka, wiedzą to również. Wiesiek
został otruty, a później ktoś skręcił mu kark. Znaleźliśmy go u niego w
domu przy biurku.
- Nie kark tylko Wieśka tak?
- A jak myślisz? Ten, kto go wykończył, bardzo się starał, aby Wiesiek
na pewno nie wrócił do żywych. Nie wiem, ile oni o Tobie wiedzą i co
wiedzą, więc powinnaś uważać na siebie. Nie wiem, czy oni uważają, że
Wiesiek cię wtajemniczył, czy może raczej przeciwnie - wyjaśnił mi
Michał.
-
Cholera! Że też nie mieli kogo sobie znaleźć. A ten Wiesiek, to nawet
zza grobu nie daje mi spokoju! A co z tą suszarnią? - spytałam.
-
Suszarnia to przykrywka dla ich biznesu. Narkotyki. Handel ludźmi,
kobietami. Nie wiemy jeszcze, co w tym całym interesie robił Wiesiek.
- Nie możecie ich zamknąć? Ukrócić tego?! - zapytałam z wściekłością.
-
Wiem, jak reagujesz na handel ludźmi i wiesz dobrze, że zrobiłbym
wszystko, aby temu zapobiec, ale mamy tylko jakieś marne poszlaki,
żadnych dowodów. Oni w tych swoich suszarniach zajmują się przetwórstwem
grzybów i ziół. Kontrole nic nie dają. Miejscowi nawet jeśli coś
wiedzą, nie chcą zeznawać. Boją się. Boją się o siebie i swoje rodziny.
Nie możemy nic zrobić. Wiesiek podobno miał jakieś dowody, ale nie
znaleźliśmy ich i nie wiemy, czy czasem tamci ich nie mają, bo
mieszkanie Wieśka zostało przeszukane, nie tylko przez nas. Możliwe, że
oni też nic nie mają, ale szukać będą. Po tym mailu do ciebie widać, że
on dużo wiedział, chyba nikomu nic nie mówił...
-
Tjaaaa. A w przypływie kolejnego wybuchu uczuć postanowił mnie tym
obarczyć. Oszalał. On po prostu oszalał! Ja wiedziałam, że on nigdy nie
był normalny! - wykrzyknęłam. - Michał...?
- Co?
- Boję się, cholernie się boję. Wiesz, jak dzwonił ten gość od suszarni... - ściszyłam głos i przerwałam.
- Nnnooo?
-
Mówiłam ci, że znalazłam kopertę, która spadła z półki. I potem, po tym
twoim telefonie chciałam ją otworzyć, przeczytać i w ogóle, ale
przerwał mi ten facet od suszarni. A co ja ci będę opowiadać. Najlepiej
ci dam. To po niemiecku - powiedziałam i podeszłam do stołu. Wręczyłam
list Michałowi. - Przeczytaj sobie może na spokojnie w domu czy coś, weź
to w ogóle, bo ja i tak niemieckiego nie znam.
Michał przejrzał szybko treść listu. Spojrzał na mnie, mówiąc:
-
Muszę iść. To bardzo ważne, nie może czekać. Nie wiem, jak ta koperta
znalazła się u ciebie, ale może naprowadzi mnie na nowy trop. Ktoś
jeszcze o tym wie? - spytał.
- Nie.
- Igor niczego nie podejrzewa? - zaniepokoił się Michał.
-
Wiesz... Nam już nie bardzo po drodze. On chyba jakieś szemrane
interesy prowadzi. Zrobił się jakiś dziwny. Kazałam mu zabrać wszystkie
rzeczy, jakie trzymał tutaj. Zabrałam mu klucze, ale po tym, co się tu
dzisiaj działo, to cieszę się, że zmieniłam zamki. Do tego
"antywłamaniowego" nie miał klucza, bo jeden mam ja, drugi ma mój
ojciec, trzeci jest ze wszystkimi innymi kluczami w skrytce. Ojciec ma
cały komplet kluczy do tego domu, ale on nikomu nie da. O trzecim
komplecie wiesz tylko ty i mój ojciec. Nie wiem, ale wydaje mi się, że
ten list, który ci dałam ma coś wspólnego z Igorem. Inaczej nie mógłby
się tu znaleźć.
-
Lena, uważaj na siebie. Wiem, że jesteś zdolna do głupot. Dobrze, że
bywasz czasem przesadnie ostrożna, bo nie chciałbym, aby się tobie coś
stało. Jesteś dla mnie jak siostra.
-
Michał, zapomniałabym. Tu jest jeszcze koperta. Napisano na niej jakieś
adresy. Valtice, Latisana, Dublin... - powiedziałam, podając Michałowi
kopertę.
-
Cholera! - zaklął Michał, kiedy spojrzał na adresy. - Sprawdzenie
pewnie niewiele pomoże, ale musimy je sprawdzić. Znasz te miejsca? -
spytał z nadzieją Michał.
-
Obejrzałam sobie te trzy adresy na planach miast i wiem, co się tam
mieści. Mogę ci napisać zaraz, jak tam trafić, bo w Valtice i Dublinie z
ulicy nie zauważysz nic. A w Latisanie uliczka jest mała, wąska i w
ogóle nie przypomina ulicy. Wiesz, to taka miejscowość bardziej
wypoczynkowa, dużo turystów, zwłaszcza Rosjan, Austriaków, Niemców -
mówiłam, szybko rysując Michałowi dokładne mapki z odpowiednimi
oznaczeniami. - Jeśli tam się coś dzieje, to znaleźli doskonałe miejsce
na przykrywkę.