wtorek, 10 lipca 2012

Księżniczka i Mag. cz. 2

 Przed podróżą

Księżniczka jak każda prawdziwa księżniczka miała swój zamek. Kiedy była małą dziewczynką mieszkała w nim wraz ze swoimi rodzicami, siostrami i braćmi. Stopniowo zamek opuszczali bracia i siostry, przenosząc się w inne miejsca i zakładając swoje rodziny. Mimo że Księżniczka nie była chowana pod kloszem, nie znała za bardzo życia. Była młoda i naiwna. Spędzała czas z rówieśnikami, rodzice dbali o jej edukację.

Młoda Księżniczka nie była grzeczną, ułożoną dziewczynką. Wymykała się z zamku, robiła psikusy służbie. Wciąż wtłaczano jej do głowy, że dziewczynka nie powinna tak się zachowywać. Miała być miła, grzeczna, ładnie gładko uczesana, czysto i pięknie ubrana, a już Księżniczka to powinna wyglądać jak laleczka. Początkowo Księżniczka się buntowała, ale kiedy zaczęła dorastać, zauważyła, że pannami wokół interesują się chłopcy, a nią nikt jakoś zainteresować się nie chciał. Dlatego Księżniczka postanowiła się zmienić i dostosować do norm społecznych. Chciała być kobieca. Wokół panowało przekonanie, że prawdziwie kobieca kobieta dba o wygląd, chce podobać się mężczyźnie, nawet jak jest mądra to tego aż tak bardzo nie okazuje, jest słabsza fizycznie od mężczyzny, którego powinna słuchać, bo mężczyźni są mądrzejsi, kobieta jest słabą istotą i tylko życie razem z mężczyzną i założenie rodziny są czymś najlepszym dla Księżniczki.
Muszę tu dodać, że rodzice Księżniczki byli postępowi bardzo, żyli w związku partnerskim, ale Księżniczka wtedy jeszcze nie dostrzegała tego, myśląc w kółko tylko o tym, co by tu zrobić, aby zainteresował się nią jakiś książę.

Niestety, nawet księżniczkom nie żyje się jak w bajce. Księżniczka ledwie zdążyła osiągnąć pełnoletność i zaczęła wchodzić w dorosłe życie, straciła oboje rodziców. Została sama. Wokół mówiono jej, że powinna poszukać sobie kandydata na męża. Księżniczka za bardzo nie wiedziała, jak to zrobić. Co rano siadała w oknie najwyższej wieży, ładnie ubrana i uczesana, wyglądała przez okno, czekając na księcia. Przyjeżdżali pod jej zamek i baronowie, i hrabiowie, i książęta, nawet królowie. Jedni byli odprawiani zanim wjechali nawet na dziedziniec zamku, a z innymi Księżniczka spotykała się podczas obiadów i na balach. Jednak żaden z mężczyzn, ubiegających się o jej rękę, nie przypadł jej do gustu, bo... żadnego nie pokochała. Księżniczka wierzyła w miłość, w miłość od pierwszego wejrzenia, w miłość po grób.

Długo czekała, ale nie mogła się zakochać. Pewnego dnia, kiedy tak siedziała w oknie, pomyślała, że zaprosi do swojego zamku pierwszego mężczyznę, który się nią zainteresuje. Niedługo potem Księżniczka spotkała mężczyznę. Ani za bardzo nie podobał się jej fizycznie, ani też nie czuła, aby jej serce mocniej biło, ani też za bardzo nie kleiła im się rozmowa. Jednak Księżniczka pomyślała, że może wcale tej miłości nie spotkać, skoro tak długo jej nie udało się znaleźć księcia.

Mężczyzna był chytry, przebiegły. Chciał usidlić Księżniczkę i zdobyć jej zamek. Chciał zatrudnić się na etacie księcia w zamku Księżniczki, a Księżniczka miała mu usługiwać. Takiego było pragnienie owego mężczyzny, który próbował kreować się na Myśliciela, a w rzeczywistości był jedynie oszustem, chamem. Oszust starał się rozkochać w sobie Księżniczkę. Robił jej prezenty, często ją odwiedział, zapraszał na wycieczki. Robił tylko to, co ona lubiła. W końcu zaprosił ją zimą na wycieczkę w góry i oświadczył się jej. Księżniczka przyjęła oświadczyny, ale tylko dlatego, że wciąż miała w pamięci ludzkie słowa - że kobieta bez mężczyzny jest niczym, zginie marnie, nie poradzi sobie. Księżniczka nie kochała Oszusta, ale myślała, że będzie dla niej dobry.

Po powrocie z gór Oszust wprowadził się do zamku. Jak tylko to uczynił, zaraz zaczął się panoszyć po całym zamku. Za plecami Księżniczki pozwalniał służbę, gnębił poddanych, a Księżniczkę zaczął urabiać tak, że dość szybko dziewczyna zaczęła mu usługiwać, nadskakiwać mu w obawie, aby jej nie zostawił. Oszust wmówił jej, że nikt poza nim jej nie zechce, bo jest taka szpetna, głupia, niezdarna i powinna się cieszyć, że on ją w ogóle zechciał za żonę. Księżniczka patrzyła na siebie tylko oczami Oszusta. Przestała się uśmiechać. Gasła w niej radość życia.

Po pewnym czasie Księżniczka czuła się coraz słabsza, zmęczona i nieszczęśliwa. Miłość powinna uskrzydlać, a ona z dnia na dzień była załamana i nie chciało się jej żyć. Pewnego dnia, gdy gburowaty Oszust siedział, bujając się na krześle, w Księżniczce obudziła się dawna księżniczka, więc ze złością kopnęła w nogę krzesła i Oszust zwalił się na ziemię. Księżniczka zaczęła na niego wrzeszczeć, rzucała w niego wszystkim, co wpadło jej w rękę. Miała dość i chciała wyrzucić go z zamku. Oszust dopiero odkrył wszystkie karty. Rzucił się na Księżniczkę z pięściami, jednak ona nie ustąpiła. Wyrzuciła Oszusta na zbity pysk. Kiedy to zrobiła, poczuła, jakby zdjęła sobie z pleców ogromny ciężar.

Księżniczka postanowiła, że koniecznie musi poznać prawdziwe życie, ludzi, nauczyć się obserwacji i życia. Ufna we własne siły położyła się spać, aby następnego dnia wyruszyć w drogę.

Przed Magiem


Księżniczka wstała, zabrała swoje rzeczy, podparła drzwi kołkiem i wyruszyła w drogę. Najpierw postanowiła udać się do pobliskiego miasta, aby zakupić wygodniejsze ubranie i udać się do fryzjera. Księżniczka zaopatrzyła się w wygodne buty, odpowiednie na każdą pogodę, kurtkę, która chronić ją miała przed wiatrem i deszczem, sweter, spodnie typowo męskie i plecak. W nowym ubraniu udała się do fryzjera, aby ściąć swoje długie włosy. Fryzjerka była bardzo zdziwiona, że dziewczyna chce się pozbyć tak pięknych włosów. Jednak Księżniczce długie włosy kojarzyły się z kobiecością, naiwnością, uległością. Chciała zapomnieć o poprzednim związku, chciała ukryć swoją kobiecość, może nawet wyzbyć się jej. Czuła, że właśnie ta kobiecość osłabiła ją, sprawiła, że wpadła w sidła potwora.

Kiedy fryzjerka wzięła do ręki nożyczki, Księżniczka zamknęła oczy. Otworzyła je dopiero wtedy, kiedy było już po wszystkim. Spojrzała w lustro i ujrzała nową siebie, pewną siebie. Po wyjściu od fryzjera postanowiła udać się do baru, aby się napić czegoś mocnego. Weszła do jednej z pobliskich knajp, usiadła przy barze, zamawiając wódkę. Nawet zupełnie krótkie włosy, obcięte tuż przy czaszce, nawet typowo męskie, luźne ubranie nie potrafiły zmazać zupełnie jej urody i ukryć kobiecości.

Kiedy tak sobie przy tym barze siedziała, przysiadł się do niej pewien facet. Zagadnął ją i od słowa do słowa przeszli dość szybko do czynów. Jednak Księżniczka nie poszła na całość, bo nie było to jej zamierzeniem. Chciała tylko sprawdzić, czy taka "zeszpecona" może być atrakcyjna dla mężczyzn, czy będą dostrzegać jej kobiecość, czy któryś zwróci uwagę na jej wnętrze, na jej inteligencję.

Rozmowa w barze była tylko jedną z rozmów z mężczyznami. Takich wymian zdań było wiele. Dzięki nim Księżniczka poznawała swoje możliwości, sprawdzała siebie.

Postanowiła także zapisać się na uniwersytet i pójść do pracy, bo przecież z czegoś żyć musiała. Zresztą nie chciała, aby wydało się, że jest księżniczką. Dlatego wybrała się do odległego dużego miasta. Wybrała jeden z kierunków na uczelni, wynajęła sobie pokój i znalazła pracę. Ubierała się nadal mało atrakcyjnie, stroniła od sukienek i szpilek, nosiła krótkie, byle jak przystrzyżone włosy. Znalazła wielu nowych znajomych, przyjaźniła się z facetami, chodziła z nimi na piwo. Chciała ich poznać i zobaczyć, jak to jest mieć nad nimi władzę. Jak to jest zaciągnąć atrakcyjnego faceta do łóżka, a po seksie porzucić. Pójść sobie tak po prostu, nie przejmując się jego telefonami, pytaniami.

W tamtym czasie Księżniczka zaczęła dużo pić, aby znieczulić się przed takim seksem. Miała kilku partnerów, z którymi poza łóżkiem, niewiele ją łączyło. Nie potrafiła się zakochać, nic właściwie do żadnego nie czuła. Puste związki, pusty seks, puste życie.
Z drugiej strony świetnie radziła sobie na studiach, zaliczała egzaminy bardzo szybko, aby szybciej skończyć naukę, rozwijała się w pracy, chodziła na różne zajęcia, na szkolenia, zaczęła uprawiać sport.
Pijaństwo i imprezy to nie był jej żywioł. Mężczyźni, których poznawała nie sprawiali, że miękły jej nogi. Seks był nijaki, związki były byle jakie, a ona zdała sobie sprawę, że nie potrzebuje takich jałowych związków, nie potrzebuje udowadniać sobie własnej wartości w męskich ramionach. Nie potrzebuje potwierdzać własnej wartości, atrakcyjności, pewności siebie w oczach mężczyzn. Nie potrzebuje, bo dostrzega ją w sobie, bo zaczyna patrzeć na siebie swoimi oczami i widzieć siebie taką, jaką jest.

Księżniczka postanowiła wyruszyć dalej w drogę, ponieważ wiedziała już w jaki sposób ma szukać siebie. Z Księżniczki zaczęła się stawać Czarownicą.